wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 8

Jechaliśmy już jakieś pół godziny. Mój niepokój wzrastał z każdą minutą jak i nie sekundą.
W samochodzie panowała cisza a ja bałam się ją przerwać. Lecz w pewnej chwili mój niepokój był na tyle wysoki że musiałam zadać to pytanie.
- Gdzie jedziemy? - spytałam drżącym głosem?
Luke zmarszczył brwi po czym spojrzał na mnie na chwilę po czym swój wzrok znów skierował na drogę.
- Nie bój się. Nigdzie cię nie wywożę. - jego usta ułożyły się w uroczym uśmiechu który miał mi chyba dodać otuchy.
- Nie znam cię, więc nie wiem.
Wmawiaj sobie te bzdury.
- Teraz masz szansę mnie poznać. Możesz zadać pytanie jakie ci się tylko żywnie podoba. - znów się uśmiechnął, spojrzał na mnie przelotnie, lecz musiał patrzeć na drogę.
- Opowiesz mi coś o swoim dzieciństwie? O tym czy miałeś kogoś bliskiego czy nie? - spojrzałam na niego również się uśmiechając.
- Um... - zmieszał się, i zaczął się wiercić lecz na szczęście przestał. - Opowiem ci o moim dzieciństwie z miłą chęcią.  - uśmiechnął się.
W tej chwili widziałam obok siebie chłopca którym był kiedyś. Chłopca którego szczerze lubiłam... kochałam. Ale gdy nie jesteśmy już sami lub on ma jakieś dziwne humory staje się dupkiem którego nie znałam i nienawidzę z całego serca. Czemu? Nienawidzę go za to, że odebrał mi tego małego chłopca. Blondyna z pięknymi niebieskimi oczami w których tonęłam. Z pełnymi ustami w które chciałam się wpić. Ale... ten chłopak którego nienawidzę, zabrał mi go.
- Gdy byłem mały, przyjaźniłem się z śliczną brunetką. Miała niebieskie oczy. Takie niezwykłe. Zawsze kochałem w nie patrzeć. Były... magiczne. Pierwszy raz spotkaliśmy się w piaskownicy. Siedziała tam i próbowała ulepić z piasku serduszko. Ja chciałem jej w jakimś stopniu zaimponować i udawałem twardziela. Chciałem jej pomóc, więc zacząłem lepić i ja lecz nic z tego nie wyszło. Poszedłem i kupiłem jej lizaka i piernika. W kształcie serca oczywiście. Byłem cały czerwony. Pamiętam to doskonale. Ona podziękowała i dała mi buziaka w policzek. Od tamtego dnia zaczęliśmy się regularnie widywać a jak się potem okazało nie mieszkaliśmy daleko od siebie. Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi. Jak to mówią wszystko co dobre kiedyś się kończy. Ona wyjechała z rodzicami. Na 2 lata. Ja... nie wiem czemu, ale gdy wróciła zamiast pobiec do niej i ją wyściskać, ja zacząłem ją ignorować a co gorsza potem jeszcze poniżać w szkole. Myślałem, że robiąc jej takie rzeczy odkupię moją tęsknotę do niej przez te 2 lat. Z nikim nie byłem przywiązany jak z nią. Myślę, że nawet moja mama jej nie dorównuje. - zaśmiał się. -   Teraz gdy tak o tym myślę... to wcale jej nie lubiłem. - zamarłam. - Ja ją po prostu kochałem. Ale na jej szczęście wyjechałem z rodzinnego miasta, właśnie tu. A teraz chcę ci pokazać jedno z najważniejszych miejsc w moim życiu.  - spojrzał na mnie.
Ja ukryłam twarz w dłoniach ponieważ to co powiedział... poruszyło moje serce. On mnie kochał. Ja też go kochałam.
Czemu ja głupia tego nie zauważyłam?!
Szkoda, że nie jest świadom tego, że dziewczynka którą kochał siedzi obok niego.
- Czemu płaczesz? - spytał unosząc mój podbródek.
- Um... ponieważ ja miałam podobną historię w dzieciństwie i przypomniałam sobie tamte wydarzenia.  - skłamałam.
Cały czas perfidnie kłamiesz.
- Mam nadzieję, że twój przyjaciel czy przyjaciółka nie zranili cię tak bardzo jak ja Sky. - znów zamarłam.
Nazwał mnie moim starym imieniem. Zmieniłam je tuż przed przyjazdem tutaj. Nie chciałam pamiętać swojej przeszłości. Chciałam zapomnieć O Luke'u. Jak widać, na daremnie.
Nie odpowiedziałam na to, a może nawet nie chciał odpowiedzi.
- Miałeś zamiar szukać kiedyś Sky? - głos mi drżał.
Westchnął.
- Miałem taki zamiar. Raz już nawet w parku chciałem zacząć drzeć jej imię, ale... pomyślałem, że po tym wszystkim co jej zrobiłem nie będzie chciała mnie widzieć. Nie próbowałem już nigdy. Za to myślę o niej każdego dnia. Jak teraz wygląda, czy się zmieniła, czy ma kogoś. - uśmiechnął się smutno.
- A może ona jest bliżej niż myślisz? - nie zdążyłam ugryźć się w język.
Luke uniósł brwi i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Patrz na drogę. - powiedziałam chcąc odwrócić jego uwagę.
No i wpadłam. Ty młotku!
- Co masz na myśli mówiąc "Może jest bliżej niż myślisz"? - patrzył na drogę ale czułam, że jest na mnie zły. Ale... za co?
- Sam powiedziałeś, że nie wiesz jak ona wygląda teraz. Może jest w tym mieście, a może nawet chodzi do naszej szkoły? Może... - próbowałam wyjść z sytuacji. Jak na razie... nie jest źle.
- Może co? - jego głos zmienił. Nie był już zły.
- Może... pomogłabym ci ją szukać? Widać, że zależy ci na niej. A ja nie mogę tak po prostu olać. Jak byś potrzebował pomocy... to... wiesz gdzie mnie szukać.  - uśmiechnęłam się pocierając jego ramię. On odwzajemnił mój uśmiech.
Po jakiś niecałych 10 minutach stanęliśmy. Zmarszczyłam brwi.
- Już jesteśmy. - znów się uśmiechnął się i wysiedliśmy z auta. Widząc jego minę, wzruszyłam ramionami i szepnęłam jedynie "Ups..." . Najwidoczniej chciał być dżentelmenem i otworzyć mi drzwi. Nie wyszło.
Szliśmy chwilę przez jakiś lasek. Gdy miałam pytać czy nie zabłądziliśmy moim oczom ukazało się jeziorko. Od tafli wody odbijał się księżyc. Było...
- Przepięknie. - szepnęłam.
Zaczęłam iść w stronę jeziorka. Przypominając sobie coś, zatrzymałam się i spojrzałam wymownie na Luke'a.
- Mówiłeś, że to jedno z twoich najważniejszych miejsc w życiu. Czemu jest ono dla ciebie ważne? - nie patrzyłam na niego. Patrzyłam cały czas na jezioro, lecz słuchałam go. Bardzo uważnie.
- Ponieważ: po pierwsze, jest tu bardzo ładnie, po drugie, cicho, a po trzecie... - zawahał się. - Bardzo przypomina mi jeziorko z dzieciństwa. Krótka mówiąc... jest dla mnie ważne z powodu na nią. - spojrzał w niebo a mój wzrok ruszył za jego.
Gwiazdy świeciły tej nocy jak nigdy. Podobno każdy na świecie ma swoją gwiazdę. Czy to prawda?
Spojrzałam ukradkiem na Luke'a. Spuściłam wzrok. Tak chciałabym mu powiedzieć o tym, że to ja jestem Sky i, że to mnie szuka, ale... jakbym to powiedziała, wszystko bym zaprzepaściła. A poza tym Luke byłby na mnie wściekły. Zwierzył mi się. A ja co? Powiem mu: "Hej to ja, Sky. Nie poznajesz mnie? Na początku chciałam się na tobie zemścić, ale mi przeszło."? No błagam!
Westchnęłam.
- Zabierzesz mnie do domu? - nie patrzyłam na niego. Myślę, że gdybym to zrobiła to bym się rozpłakała. Obiecałam sobie, że nie będę płakać! A teraz płaczę co pięć minut!.
Przestań! Jesteś twardą suką!
Uśmiechnęłam się pod nosem. Rozmawiam sama ze sobą. Podobno to się leczy...



Szłam w kapturze na głowie i ze słuchawkami w uszach. Padało a poza tym było ciemno. Nie zwracałam uwagi na nic. Szłam tak niczym maszyna. O niczym nie myślałam i nie zwracałam na nic uwagi.  Doszłam do centrum. Było tam dużo ludzi. Omijałam ich, niektórych obijając barkiem. Coś mi mówiło, żebym odwróciła się za siebie. 
Jaki był mój szok gdy nikogo za mną nie było. Popatrzyłam przed siebie a ludzie normalnie chodzili. 
Zmarszczyłam brwi. W moim kierunku szedł jakiś biznesmen. Obserwowałam go. Zbliżał się do mnie i gdy on powinien iść za mną on zniknął. Byłam w totalnym szoku. Zaczęłam uciekać, przepychać się miedzy ludźmi. Skręciłam w jakąś uliczkę. Oparłam się o ścianę plecami głośno dysząc.
Nagle tuż przy swoim uchu, usłyszałam ten obrzydliwy, niski głos.
- Tęskniłaś?


---------------------------------------------------------------------------------------------------
Heyo! Jak tam wam mija tydzień? Rozdział 8 dodany. I... nie chcę nic mówić ale Hope dała mi w dość... perfidny sposób do wiadomości, że fajnie by było gdybym napisała rozdział.
Nie wiem czemu, ale... wyczuwam w komentarzu Hope sarkazm.

                  Jeszcze raz chciałam wam podziękować za komentarze. Mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej.

I.... napiszcie czy wy też wyczuwacie ten sarakazm w tym komentarzu czy tylko ja mam takie wrażenie. Może mam dziwne wrażenia? xD

7 komentarzy:

  1. Ten ff jest genialny i wy też. Pod 7 rozdziałem chciałam zamieścić mój długi monolog (w skrócie mówiący, że to jest zaje***te) ale zapomniałam udowodnić, że nie jestem robotem i cały monolog przepadł, niestety, ale chodziło w nim o to, że to jest niesamowite. Czekam na następny rozdział i mam cichą nadzieje, że Featch wyzna prawdę Luke'owi i zostaną razem, aż do śmierci hahaha,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdą historię, chcą ludzie by dobrze kończono, ale my nadal rozważamy zakonczenie, wiec kto wie...

      Usuń
    2. Moje zakończenie było by zapewne przewidywalne, a jednak fajne są nie spodziewane zakończenia. No nic życzę weny i pozdrawiam - Marysia

      Usuń
    3. Kiedy można się spodziewać następnego rozdziału? - Marysia

      Usuń
    4. Gdybym napisała kiedy, Kama znów uznałaby, że wcale nie przypominam jej o napisaniu rozdziału, wiec ja nic nie zdradzę :D

      Usuń
    5. No to czekam z niecierpliwością. - Marysia

      Usuń
  2. Z ROZDZIAŁU NA ROZDZIAŁ JEST CORAZ LEPIEJ I CORAZ BARDZIEJ MNIE TO WCIĄGA HEH PEWNIE MÓWIŁAM JUŻ ŻE KOCHAM TO FF NO ALE NO NIE DA SIĘ INACZEJ ;) ŻYCZĘ DUUUUŻO WENY I CZEKAM NA NEXT <3Pani Hood<3

    OdpowiedzUsuń