Ashton
Postanowiłem udać się za nimi. Wydawało mi się to trochę dziwne. Ta nagła zmiana nastroju Luke'a
i jego podejrzliwość w związku z jej osobą. Coś mi się wydaje, że on nie traktuje jej jak normalną dziewczynę tylko kogoś więcej. Czyżbyś był zazdrosny?- odezwało się moje sumienie. Może to, rzeczywiście do tego się sprowadza. Featch to pierwsza dziewczyna, którą tak szczerze polubiłem, inne zawsze wydawały mi się puste i plastikowe. Z nią jest inaczej. Może ja rzeczywiście ją lubię, tylko nie tak jak myślę, może czuję do niej coś innego.
Stanąłem na rogu korytarza, widząc Hemmo przytulającego Featch. Coś we mnie pękło, nie tak dosłownie, ale jednak. Do tej pory myślałem, że ona lubi mnie bardziej niż jego. On zawsze robił jej na złość, a teraz nagle mu się odwidziało? To chore i kretyńskie, albo się kogoś lubi albo nie. A ja już miałem nadzieję, że to co jest między mną, a Featch ujrzy światło dzienne. Najwyraźniej mój najlepszy kumpel musiał się w to wszystko wpierdolić. Zawsze dostaje to czego chce, a żaden z nas nie śmie stanąć mu na drodze. Może czas by w końcu się to zmieniło i pora by zobaczył, że nie jest pępkiem świata.
Uderzyłem pięścią o ścianę, co zwróciło uwagę przechodzących obok Caluma i Michaela.
-Stary, wszystko w porządku?- spytał Hood kładąc mi rękę na ramieniu.
-Tak, w jak najlepszym- przyznałem nie dając po sobie poznać o co chodzi.
-Wiesz może gdzie jest Luke?- wtrącił Clifford.
-Rozmawia z Featch, za rogiem. Ponoć to jakaś ważna sprawa- wycedziłem przez zęby.
-Z tą laską ze stołówki?- był lekko oszołomiony.
-Tak, z tą laską, od której o mało nie zarobiłeś- dodałem ze śmiechem, widząc że zerka na Riplay stojącą niedaleko- No idź do niej, przecież cię nie zje.
-Bardzo śmieszne- odparł kierując się w stronę swojej dziewczyny.
-Ej Ash. Co jest między tobą, a Featch?- spytał Calum gdy tylko odszedł Michael.
-Nic. Tylko się przyjaźnimy- urwałem widząc, że Luke i Featch stoją obok nas. - Strasznie ważna sprawa skoro tak długo was nie było?
-Nie, nic ważnego. Taka przyjacielska rozmowa- wtrąciła wzruszając ramionami.
-Przyjacielska? Czyli teraz jesteście przyjaciółmi?
-Oj Ashton, wiesz o czym mówi. Nie rozumiem o co ci chodzi.- powiedział wzruszając ramionami.
Ty się lepiej nie wtrącaj Hemmings.
- Chodźmy na lunch, mamy w końcu przerwę obiadową co nie?- uśmiechnął się. Wspólnie ruszyliśmy w stronę stołówki, kolejno stojąc w kolejce po obiad. Z pełnymi jedzenia tacami usiedliśmy przy jednym ze stolików. Niecałe pięć minut później dołączył do nas Michael razem z Riplay
-To może ja już pójdę- oznajmiła Garet z zamiarem wstania od stolika.
-No co ty, dopiero przyszliśmy. Poza tym Michael ma ci coś do powiedzenia- zatrzymała ja Riplay, patrząc ostrzegawczo na chłopaka stojącego obok mnie.
-Sorry, za tamto, to był tylko żart- wybąkał zakłopotany.
-Dla mnie to nie było zabawne. Miałam wtedy ochotę porządnie ci przyłożyć.
-No może bym zobaczył jak to jest dostać od takiej ostrej laski. - odparł z uśmiechem, na co jego dziewczyna zareagowała dość dziwnie. Pacnęła, go ręką w tył głowy przywracając do porządku.
-W porządku Riplay. Następnym razem się nauczy, że ze mną się nie zadziera. A teraz siadajcie, bo jedzenie nam stygnie.
Featch
Włożyłam do buzi widelec, połykając kolejny kawałek naleśników. Chłopcy co chwila bawili się jedzeniem, rzucając sobie jedzenie do buzi jak piłkę koszykarską do kosza. Przyznam, że było to dość zabawne, ale i krępujące z jednej strony. Luke mimo iż siedział koło mnie, ani na chwilę nie spuszał ze mnie oka. Gdybyśmy tu byli sami, na pewno bym mu za to wygarnęła. Chociaż, z drugiej strony po latach aż tak szczególnie się nie zmienił. Oszalałaś ty kompletnie oszalałaś!
Miałaś się na nim zemścić, a nie bardziej go lubić!- moje sumienie, ma trochę racji. W sumie, mogę udawać, że go lubię i układać kolejno plan zemsty na nim. Wzbudziłabym w nim zaufanie, a na końcu zmiażdżyła jak butem pełzającego po ziemi robaka.
-Featch.- Irwin szarpnął lekko za moje ramię
-Przepraszam, zamyśliłam się. O co chodzi?- spytałam zerkając na niego.
-Dzwonek. Lekcja, no wiesz. Reszta już poszła. No chyba , że mam to przeliterować.
-Nie, nie trzeba. Zrozumiałam. - wstałam z miejsca zakładając plecak na ramię.- Idziemy?- spytałam. Kiwnął twierdząco głową idąc obok mnie równym krokiem.
-O czym rozmawialiście?- spytał nagle.
-O wszystkim i o niczym- wybąkałam.
-To znaczy? Trochę więcej szczegółów. - ciągnął dalej
-Chciał wiedzieć, co mi się stało. To mu powiedziałam, tak jak tobie.
-I to tyle? Wszystko?
Czy on aby nie za bardzo dramatyzuje? Jest strasznie dociekliwy.
-Tyle, wszystko.- sprawdziłam plan lekcji wyciągając jeden z zeszytów. Według rozpiski mieliśmy teraz historia. Świetnie, kolejny przedmiot, na którym zasnę z nudów. Weszliśmy do sali, a ponieważ Ashton siedział na tym przedmiocie z Calum'em, zajęłam miejsce obok Luke'a. Z lekką niechęcią, ale cóż miałam zrobić.
-Miło cię znowu widzieć- oznajmił z chłopięcym uśmiechem.
-Cóż, los tak chciał.- znalazłam wytłumaczenie.
-Ale pamiętaj, ja mówiłem serio. Nie dam cię nikomu skrzywdzić- okey.... Spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem- Ale jak widać mało cię to interesuje... szkoda- racja, niezbyt mnie to obchodzi, ale cóż ja poradzę. Mam dość dużą odrazę do niego, mimo tego iż wspominałam, że czuję się przy nim bezpiecznie. Właśnie, bezpiecznie, jednak może powinnam dać mu szansę; lub powinnam wytłumaczyć mu kim jestem.
Jasna cholera, ty postradałaś zmysły Featch!
Zajmę się lepiej lekcją.
Po skończonych lekcjach udałam się do domu, tą samą drogą co zwykle. Nie mieszkałam z matką w przyjemnej okolicy. O tej porze kręci się tu wiele podejrzanych typków, z którymi nawet na sekundę nie chciałabym się spotkać. Rzuciłam plecak, gdzieś w kąt pokoju udając się do kuchni. Wyjęłam z szafki szklankę, nalewając do niej soku multiwitaminowego który wypiłam na jednym wdechu. Nie minęło pięć minut, a w mieszkaniu pojawiła się moja matka wraz jakimś nowym przydupasem. Znowu będzie dawała innemu dupy, nie zaraz. Ja go znam, był już kiedyś u nas, nawet miły gościu, nie to co moja rodzicielka.
-Featch. Niechętnie cię mu przedstawiam. - och co za przyjemność. Naprawdę, no zaraz się zarumienię. Wyczuliście ten sarkazm?- Ale pamiętasz Dave'a? Nie? W takim razie Dave to Featch, Featch to Dave i tak dalej, i tak dalej.
-Miło cię poznać- uśmiechnął się. No nie jest zły, boże bądź moim ojcem, a ją oddajcie do psychiatryka. - Mam nadzieję, że poznamy się bliżej.
-Ja też mam nadzieję, że będę się z tobą lepiej dogadywać, niż z nią. - uścisnęłam z nim rękę po czym spoglądając na wyprowadzoną z równowagi matkę, zajęłam się swoimi sprawami. Ruszyłam do swojego pokoju, zamykając za sobą szczelnie drzwi. Usiadłam na łóżku, wyciągając z pod poduszki książkę, którą niedawno zaczęłam czytać. jednak po przeczytaniu jednej strony, przerwało mi pukanie w okno. Odsłoniłam firankę, widząc za szklaną powłoką uśmiechniętego Luke'a. Z niechęcią otworzyłam okno, wpuszczając go do środka.
-Co ty tu robisz? Przecież jak ona cie zobaczy, znowu będę miała przez ciebie kłopoty. - popukałam mu palcem wskazującym w czoło.
-Czyli jednak to moja wina?- spytał. Upss.... wymsknęło mi się. - Teraz będziesz musiała się do tego przyzwyczaić bo będę tu wpadał codziennie.
Codziennie? Serio? Do końca cie pogrzało?
-Em, codziennie? Ty chyba się rozumem z osłem zamieniłeś. - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
-Nie. Ale nie zostaniemy tu. Dziś mam zamiar cie gdzieś zabrać, ale to niespodzianka.
-Wolę nie wiedzieć, gdzie zamierzasz mnie ,,uprowadzić''.- zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
-,,Uprowadzić''? A nie idziesz ze mną z czystej przyjemności? - uniósł jedną brew.
-Nie. Idę z tobą z czystej dobroci. Znaj Luke moją łaskę, no i z czystej ciekawości, bo trochę mnie tym zaciekawiłeś.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
No i 7 rozdział. Teraz postaram się żeby były 2 lub 3 rozdziały tygodniowo. (Obstawiam że 2 ale okej.) Mam nadzieję że jesteście "za" takiemu układowi. :D
I chciałam podziękować za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Aż zrobiło mi się ciepło na sercu. Jesteście kochane!
Cudowny rozdział tak jak reszta. Moje ulubione ff *-*
OdpowiedzUsuńJestem jak najbardziej ZA tym układem..ale oczywiście 3 tygodniowo
Do następnego :*
O jejku cudowny, jak każdy zgadzam się z komentarzem powyzej, już się nie mogę doczekać następnych rozdziałów, normalnie kocham twoje ff, zycze więcej tak cudnej weny !!! ♡♡♡
OdpowiedzUsuńJestem za, a nawet przeciw hahah. Skarbie rozwalasz mnie z rozdziału na rozdział coraz bardziej. Wciągasz jak ruchome piaski czy coś ale w każdym razie świetny rozdział ❤
OdpowiedzUsuń~Merry
Matko to jest takie cudne ! Jestem zdecydowanie za jeżeli chodzi o ten układ najlepsze ff ! *.* ^^
OdpowiedzUsuńno cóż mogła bym napisać że jest genialny....ale to już na pewno wiesz więc napisze ci tylko tyle że no cholernie zazdroszczę ci talentu i w ogóle uwielbiam to ff i no znowu będę patrzyła 3 razy dziennie czy przypadkiem nie dodałaś kolejnego rozdziału :) życzę duuuuużo weny :* <3Pani Hood<3
OdpowiedzUsuńGENIALNE!!! Napisz coś jutro BŁAGAM.... Uwielbiam Cię :)
OdpowiedzUsuńWeny życzę :)
enialne :D Czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńTo ff jest genialne czekam na nn, kiedy moge się go spodziewać?
OdpowiedzUsuńOj to nie ode mnie zależy termin rozdziału, tylko od drugiej współtwórczyni ;)
Usuń